Menu górne

niedziela, 28 lipca 2019

Kiedyś, pracując na etacie myślałam sobie, że mamy nie chcą wracać do pracy z urlopów macierzyńskich czy wychowawczych, ponieważ  są ...



Kiedyś, pracując na etacie myślałam sobie, że mamy nie chcą wracać do pracy z urlopów macierzyńskich czy wychowawczych, ponieważ  leniwe, wygodne i wykorzystują prawo... Tak było do chwili kiedy sama zaszłam w ciążę. Po urodzeniu synka nie widziałam świata poza nim. Chciałam spędzać z nim jak najwięcej czasu i ciągle było mi mało. Oczywiście skorzystałam z urlopu macierzyńskiego, wychowawczego i wszystkiego, co dawało mi Państwo :P

Tak mijały dni, tygodnie, miesiące… Mimo wszystko, kiedy przychodził czas na drzemkę maluszka, chciałam robić coś dla siebie. Brakowało mi rozwoju, czegoś mojego. Miałam wrażenie, że nie tylko stoję w miejscu, ale i cofam się.

Synek urodził się alergikiem, więc zaczęłam zgłębiać wiedzę dietetyczną. Ukończyłam wiele szkoleń i studia podyplomowe w tym kierunku. Plan był taki, że otworzę sklep ze zdrową żywnością i będę dzieliła się z ludźmi swoją wiedzą, aby im też pomóc zrozumieć nasz organizm. W między czasie przeprowadziłam się 350 km z miasta rodzinnego, do mniejszego, w którym ciężko o pracę. Podczas urlopu wychowawczego zaszłam w drugą ciążę i już wiedziałam, że spędzę w domu kolejnych kilka lat. Tak – dlatego też, że sama chciałam :)

Sklep prosperował raz lepiej, raz gorzej, mnie brakowało czasu dosłownie na wszystko. Wiedziałam, że mogę albo pracować u kogoś albo otworzyć własna działalność. Praca na etacie odpada z wielu względów i doświadczeń, a własna działalność.. była i nie szła tak dobrze jak oczekiwałam mimo, że włożyłam w nią całą siebie i pomogłam dietetycznie wielu osobom.

Szukałam dalej…

Marzyły mi się podróże, nauka języków, fajnie spędzany czas z rodziną, własny dom z ogrodem…

Tkwiłam w postanowieniu, że znajdę takie rozwiązanie, które pozwoli mi zarabiać, spełniać się zawodowo, rozwijać, odnosić sukcesy przy jednoczesnym spędzaniu czasu z dziećmi, pracy w wyznaczonych przeze mnie godzinach i miejscach.

…i znalazłam. 

Teraz moją misją jest pomaganie mamom, które z różnych powodów decydują pozostać w domu.

Być może:
 - nie możesz wrócić do firmy w której pracowałaś
 - nie satysfakcjonują Cię zarobki, jakie proponuje Twój przyszły pracodawca
 - chcesz więcej czasu spędzać z dziećmi i rozwijać się
 - dla przyszłego pracodawcy to Twoje dzieci są przeszkodą, żeby Cię zatrudnić

Powodów jest wiele. Każda z Nas ma inne, ale i każda z Nas jest wyjątkowa, wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Dlatego chcę pokazać kobietom, że to właśnie branża MLM daje nam możliwość połączenia nas samych z opieką nad dziećmi. Możemy realizować się zawodowo, rozwijać i odnosić sukcesy, a to wszystko według naszego planu.

Jesteśmy kobietami, Mamai i bądźmy dumne z tego. Chcę pokazać Wam moją wizję macierzyństwa.
Jestem ambitna, mierzę wysoko, mam plany, potrzebuję spełnienia, satysfakcji, chcę się rozwijać i BYĆ z moimi dziećmi.

Być może to jest oferta właśnie dla Ciebie. Jeśli masz pytania to pisz śmiało: gm.dieta@gmail.com

Ściskam mocno!

P.S. Miłość do dziecka determinuje większość życiowych wyborów, bez względu na to, skąd pochodzimy.

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Ścięcie włosów na łyso sprawi, że nie będziesz potrzebował szeregu przedmiotów: szamponu, grzebienia czy innych przyborów oraz kosmet...


Ścięcie włosów na łyso sprawi, że nie będziesz potrzebował szeregu przedmiotów: szamponu, grzebienia czy innych przyborów oraz kosmetyków do pielęgnacji włosów. Czy można to nazwać SZALEŃSTWEM? Nie, to po prostu minimalizm. Leo Babauta w "Książeczce minimalisty" podaje cały ogrom sprawdzonych sposobów i porad na minimalistyczne życie niemal w każdej dziedzinie. Niektóre pomysły brzmią dość komicznie i na szczęście stanowią pojedyncze wyjątki. Bardzo cenne jest to, że autor pisze na podstawie własnych doświadczeń i nie raz bije się w pierś.

"Książeczka minimalisty. Prosty przewodnik szczęśliwego człowieka" jest znakomitą pozycją dla osób, które szukają konkretnych porad bez nadmiernej treści. Znajdziemy w niej 22 rozdziały, gdzie każdy z nich zajmuje po kilka stron. Czytelnik dostaje samą esencję. Minimalistyczna jest również okładka, a całość wzbogacają ciekawe cytaty.

W życiu minimalisty nie ma miejsca na przepych i zbytek, za to jest duży nacisk na to co daje radość. Wszystko poparte jest konkretnymi przykładami. Jednak nasze dzisiejsze czasy mają to do siebie, że jest w nich duży przesyt, wyścig po duży worek pieniędzy, duży dom i dużo przydasi zajmujących całe półki. Nie zastanawiamy się nad tym co i ile kupujemy. W końcu dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę nie potrzebujemy tych rzeczy. Wyrzucamy  je albo nie chcemy wyrzucać i zalegają na półkach czekając na kolejne. Sam minimalizm nie sprowadza się jedynie do tego, ale dba by nie było w naszym życiu bałaganu. Powinniśmy zrobić miejsce na wolność, spokój i lekkość (z czym w zupełności się zgadzam z autorem). Jednocześnie Leo Babauta nie narzuca nam takiego stylu, więc w minimalizm możemy wkroczyć w takim stopniu jaki nam odpowiada. To ma być NASZE.


Wśród rozdziałów znajdziemy porady dotyczące nie tylko domu minimalistycznego, biurka, sprzątania, ale równie ważne jest "odchudzenie" terminarza czy zastosowanie tego w podróżowaniu, fitnessie i u naszych dzieci. Natomiast mamy nie traktować minimalistycznie NASZYCH BLISKICH i tego co daje nam miłość i przyjemność. Powinniśmy w ciągu dnia skupić się na pięknych rzeczach, a nie myśleć o natłoku zajęć czy obowiązków. Oczywiście nie robimy tego obsesyjnie tylko analizujemy każdy krok. 

Rezygnacja z niektórych przedmiotów nie jest oznaką naszego większego szczęścia. Cała zmiana powinna zajść nie w naszym domu czy rzeczach nas otaczających, ale w nas samych. To my powinniśmy mniej chcieć, pragnąć, a zadowolić się rzeczami bardziej przyziemnymi, tymi które mamy na wyciągnięcie ręki: rozmowa z przyjacielem, spacer czy zabawa z dziećmi, gotowanie, dotyk bliskiej osoby, praca nad czymś ciekawym. Jeśli w tym obszarze będziemy szczęśliwi, to nie będziemy pożądać więcej.

Znalazłam i dla siebie kilka ciekawych pomysłów i zasad do wcielenia w życie:
 - założenie listy 30-dniowej, która polega na wypisaniu rzeczy, które chcemy kupić. Następnie czekamy 30 dni i znowu zastanawiamy się czy dana rzecz jest nam dalej niezbędna.
 - każda płaska powierzchnia powinna być czysta: podłogi, blaty. Jeśli chodzi o ozdoby to ładnie komponują się kiedy są w ograniczonej ilości - jedna lub dwie sztuki na stole, blacie...
 - robienie różnych list. Sama bardzo lubię planować, pisać, zapisywać.

Mimo, że idea minimalizmu (ale nie w pojęciu bardzo rygorystycznym) nie jest mi obca i nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że mi się podoba, staram się krok po kroku oczyszczać swoje mieszkanie. Sam Leo zaleca nie robić rewolucji w swoim życiu, natomiast zaczynać po małych kawałkach np. w szufladzie. Kolejnego dnia utrzymać porządek w tej szufladzie i zrobić reorganizację w kolejnej. I tak krok po kroku, dzień po dniu my sami poczujemy się lżej w naszym domu.

To co najbardziej jednak nie przypadło mi do gustu to fakt, że autor pozbył się terminarza, planera, długopisów, karteczek itp. U mnie na pewno to nie będzie miało miejsca, ponieważ pod tym względem jestem starej daty i zdecydowanie bardziej wolę pisać wszystko w planerze niż w kalendarzu czy aplikacji online. Natomiast faktem jest to, że w pogoni za dniem musimy znaleźć czas również na siebie.


Czytając książkę, z czasem zrozumiałam jednak pewne rzeczy, a to kilka wniosków, które nasunęły się same :
- bałagan i przepych nie przynosi człowiekowi niczego dobrego,
- pozbycie się ze swojego życia (lub choćby z zasięgu wzroku) rzeczy zbędnych, pozwala osiągnąć pewnego rodzaj szczęścia i spokój
- unikanie bałaganu oraz minimalistyczny styl życia to czerpanie radości z porządku, ale też oszczędność czasu (np. podczas sprzątania).

"Książeczka minimalisty. Prosty przewodnik szczęsliwego człowieka" Leo Babauta jest dobrym poradnikiem w sumie dla każdego szukającego konkretnych rozwiązań. Nie jest nachalna, a inspirująca i pozwalająca na zastanowienie się. Myślę, że będę do niej wracała, bo czyta się go bardzo dobrze i szybko. Nie jest to książka do poczytania na balkonie, ale teść do konsumowania na spokojnie i czytanie tego rozdziału, który aktualnie potrzebujemy. Tutaj postawione jest na JAKOŚĆ, a nie na ilość. 

Wydawnictwo:
https://sensus.pl/


piątek, 12 kwietnia 2019

Święta Wielkanocne są już tuż tuż, dlatego to ostatni moment, żeby pomyśleć o wielkanocnych ozdobach :) Wszystko po to, żebyśmy mogli...



Święta Wielkanocne są już tuż tuż, dlatego to ostatni moment, żeby pomyśleć o wielkanocnych ozdobach :) Wszystko po to, żebyśmy mogli poczuć klimat świąt, a także aby poczuli go odwiedzający nas goście.
Zastanawialiście się jakie ozdoby przygotować? Szukaliście inspiracji w sieci? Przygotowałam dla Was 15 ciekawych przykładów - sprawdźcie jak w prosty sposób wykonać je własnoręcznie, by cieszyły nasze oczy. 
Miłego oglądania :)

1. Jajka w 25 osłonach


Źródło: www.homestoriesatoz.com
2. Króliczki ze skarpetek

Źródło: www.homeandgardeningideas.com
3. Króliczkowe słoiki z jajkami

Źródło: www.pinterest.com

4. Tęczowa girlanda

Źródło: www.pinterest.com
5. Wazon z jajkami

Źródło: www.pinterest.com

6. Jajko z guzików

Źródło: www.pinterest.com

7.  Świeczniki z kwiatami i jajeczkami

Źródło: www.stylowi.pl
8. Jajko z uszami

Źródło: www.pinterest.com

9. Wielkanocna kula

Źródło: www.kuferdekoracji.pl
10. Wiosenny wianek

Źródło: www.twojediy.pl
Więcej inspiracji wielkanocnych od Kasi znajdziecie: TUTAJ

11. Kompozycje kwiatowe

Źródło: www.zszywka.pl

12. Królik na drzwiach

Źródło: www.zszywka.pl
13. Kwiaty w skorupkach

Źródło: www.pinterest.com

14. Dekoracja stołu

Źródło: www.pinterest.com

15. Drzewko Wielkanocne

Źródło: www.pinterest.com

środa, 10 kwietnia 2019

Przyznajmy się - od czasu do czasu każda z Nas ma niechlujny dom. Jeśli jednak chaos w naszym domu panuje przez większość czasu oz...



Przyznajmy się - od czasu do czasu każda z Nas ma niechlujny dom. Jeśli jednak chaos w naszym domu panuje przez większość czasu oznacza to, że twoje dzieci będą miały trudniejszy czas nauki czytania?

Te dwie rzeczy niekoniecznie intuicyjnie mogą mieć ze sobą coś wspólnego, ale studium Columbia's Teachers College zatytułowane Order in the House! badało związki pomiędzy Chaosem Domowym a  Środowiskiem Czytelnictwa Macierzystego, Macierzyństwem Czytelniczym i Dziecięcym Czytaniem - studiowały wpływ porządku domowego na umiejętności czytania dzieci, a to, co odkryli może być dość zaskakujące.


streszczeniu badania stwierdzono, że w domach, w których mamy miały powyżej przeciętne umiejętności czytelnicze "stopień uporządkowania w gospodarstwie domowym był znacząco i pozytywnie związany z" umiejętnościami czytania we wczesnym etapie ".


Co oznacza porządek w domu?



Nie mogłam znaleźć całego artykułu akademickiego, ale znalazłam wpis Emily Bazelon do Slate Magazine przytoczyła go w całości, w swoim artykule, Messy House Messy Minds , jednocześnie stwierdziła, że „To jasne, że przez „porządek w domu" [badacze] nie oznaczają nieskazitelnie schludnego i czystego".
To, oczywiście jest ulgą dla każdego rodzica, który starał się utrzymać dom nieskazitelnie zadbany  podczas tornada, czyli dzieci, które są wokół.
Z drugiej jednak strony wydaje się, że to, co rozumie się przez "uporządkowany dom" ma więcej wspólnego z tym, co określa się w artykule "funkcja wykonawcza".
Procedury i harmonogramy, nawet w przypadku niezwiązanych ze sobą spraw, takich jak pora pójścia spać, mogą potencjalnie pomóc w promowaniu pozytywnego środowiska uczenia się dla naszych dzieci.

Termin "funkcja wykonawcza" nigdy nie był tak naprawdę zdefiniowany przez artykuł Slate'a, ale rozumiem, że ma on na myśli rutyny i harmonogramy, takie jak rutyna czasu spania czy poranne rutyny.
Jeśli tak jest rzeczywiście, to nie chodzi o to, by mieć absolutnie czysty dom w porównaniu z chaotycznym domem, ale o posiadanie uporządkowanego i przewidywalnego środowiska domowego. Tak jak niemowlęta i małe dzieci czują się w uporządkowanym systemie dnia, tak jak widać starszym dzieciom porządek dnia pomaga w skupieniu się na tym co ważne.

Wyniki tego badania nie są jednak powodem, aby się winić z powodu odpowiednich rutynowych zadań  lub jeśli masz brudny dom.

Po pierwsze, nikt nie jest doskonały.
Po drugie, była również kolejna interesująca część badań.
Badanie wykazało, że dla dzieci z mamami, które były przeciętnymi czytelnikami, porządek domowy nie był tak ważny jak "liczba książek, które dziecko ma lub przynosi do domu, i jak często dziecko bawi się z nimi sam na sam z książkami".
Po trzecie, tak jak w przypadku wszystkich badań naukowych, ostrzegano, że "odkrycia są wstępne", więc miej je na uwadze, ale nie opieraj swojego życia ani życia swoich dzieci wokół nich.

Lekcje do wzięcia z tego artykułu
Zasadniczo to, co zaczerpnęłam z tego artykułu, jest dwojakie: po pierwsze, nie zaszkodzi zachować kilka książek do czytania dla dzieci, a po drugie, to tylko dodatkowy dowód, że dzieci dobrze sobie radzą z rutyną .
Ponadto, dodatkową korzyścią jest to, że nie tylko są dobre dla dzieci, ale również są dobre dla nas samych. Procedury i harmonogramy są tak ważną częścią zarządzania domem, nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.

Kto o tym wiedział, kiedy kładliśmy dzieci do łóżka o 20:00, że pomagaliśmy wpoić im nawyk czytania ? :)